Opublikowano: | Kategorie: Edukacja, Prawo, Wiadomości z krajuLiczba wyświetleń: 356Państwowa Inspekcja Pracy w okresie wakacyjnym pieczołowicie sprawdza czy szkoły, które uczestniczyły w wiosennym strajku nauczycieli dopełniły formalnych obowiązków. A w przypadku stwierdzenia wątpliwości, inspektorzy kierują sprawę do prokuratury.„Prospołeczny” i „propracowniczy” rząd Prawa i Sprawiedliwości robi wszystko by zniechęcić pracowników oświaty do podejmowania działań na rzecz poprawy warunków pracy. Wykorzystuje do tego instytucje, która z założenia powinna dbać o przestrzeganie standardów zatrudnienia i chronić pracowników przed łamaniem ich praw. W miesiącach letnich armia inspektorów PIP, zamiast kontrolować nadmorskie jadłodajnie i ośrodki wczasowe, gdzie najczęściej dochodzi do przypadków brutalnego wyzysku, została skierowana do szkół, gdzie prowadzone są działania mające na celu wychwycenie błędów dyrektorów placówek przy zgłaszaniu sporów zbiorowych.„Inspektorzy pracy przeprowadzili 108 kontroli związanych z problematyką sporów zbiorowych w placówkach oświatowych. W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami skierowali do pracodawców 20 wniosków w wystąpieniach i wydali trzy polecenia ustne. W pięciu przypadkach skierowali do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa” – powiedziała „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy głównego inspektora do kontroli jest art. 8 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych ( z 2019 r. poz. 174 ze zm.), który obliguje pracodawcę do niezwłocznego podjęcia rokowań w celu rozwiązania sporu w drodze porozumienia i zawiadomienia o powstaniu sporu właściwego okręgowego inspektora zdaje sobie sprawę, że podczas spontanicznego dołączenia do strajku, wielu dyrektorów szkół nie było w stanie dopełnić tych wymagań. A zatem jest to słaby punkt nauczycielskiego ruchu oporu, w który postanowiono uderzyć teraz, kiedy w grę wchodzi kolejna akcja strajkowa. Przepisy Ministerstwa Edukacji Narodowej mówią, że jest to naruszenie przepisów ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych przez niedopełnienie obowiązków, za które może zostać nałożona kara grzywny i ograniczenia wolności. To właśnie resort edukacji nakazał PIP przeprowadzenie nie mają złudzeń – Państwowa Inspekcja Pracy nie kieruje się troską o ich dobro. „Postępowanie PIP to nic innego jak forma nacisku na nas, abyśmy nie zachęcali pracowników do protestów. Takie „naloty” sprawiają, że nauczyciele zaczynają wątpić, czy strajk jest legalny i czy może im coś w związku z tym grozić” – mówi Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Witkowicz, przewodniczący WZZ Solidarność-Oświata przyznaje racje rządowi, który domaga się przeprowadzenia pełnej procedury sporu zbiorowego przed ewentualnym strajkiem jesienią. „Dla nas istotne jest stanowisko resortu pracy, który uważa, że procedurę trzeba powtórzyć. Nie chcemy się narazić na zarzut, że zorganizowaliśmy we wrześniu nielegalny strajk. Będziemy więc szukać innych form zwrócenia uwagi na problemy płacowe nauczycieli” – PN Źródło: TAGI: Nauczyciele, PIP, Prokuratura, Represje, StrajkPoznaj plan rządu!OD ADMINISTRATORA PORTALUHej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.
Zobacz, które szkoły w Kluczborku biorą udział w strajku nauczycieli 2019: Które placówki biorą udział w strajku. Szkoła Podstawowa nr 1 w KluczborkuNie wiadomo, czy Adam Bodnar przyjmie propozycję ZNP, by zostać mediatorem w rozmowach rządu ze związkami. RPO ma wydać oświadczenie. Rząd zaprasza na negocjacje o 15, ale bez nowych propozycji. Broniarz zapowiada, że może rozmawiać tylko o podwyżce 2 x 15 proc. w 2019 r. Wg ZNP przeprowadzenie egzaminów gimnazjalisty nie oznacza przerwania strajku szkoły Piotr Pacewicz, Czy propozycja zgłoszenia Adama Bodnara jako mediatora w rozmowie związków z rządem była z nim uzgodniona? Nam powiedział tylko, że wkrótce wyda oświadczenie. Sławomir Broniarz, szef ZNP: Nie, nie była. To nasza propozycja. Rzecznik Praw Obywatelskich zabierał głos w sprawie wyznaczenia egzaminatorów z zewnątrz na egzamin gimnazjalisty i potem ośmioklasisty. Uznał, że rozporządzenie ma wady prawne i mogłoby być podstawą do unieważniania egzaminów. Ale przede wszystkim Adam Bodnar reprezentuje i broni praw obywatelskich wszystkich 0bywateli i obywatelek. Jest też wielkim społecznym autorytetem, nie mamy wielu takich jak on. A pomoc, by wyjść z tego impasu impasu leży w interesie ogromnej grupy obywateli: nauczycieli, uczniów, ich rodzin, wielu milionów ludzi. Jak oceniacie zasięg strajku? Trzy czwarte placówek, to właściwie strajk powszechny. Cieszymy się z solidarności międzyludzkiej, ponad przynależnością związkową, ponad sympatiami partyjnymi. Za nauczycielami stanęli podczas negocjacji samorządowcy i pracodawcy, odezwały się różne środowiska. Najważniejsze dla nas, że masowo poparli strajk rodzice. Dostajemy zewsząd informacje, że rodzice rozumieją powody strajku, wierzą w siłę nauczycieli i wierzą w to , że ten strajk może zapoczątkować prawdziwie dobrą zmianę w polskiej edukacji. Jakie są warunki brzegowe przystąpienia do dzisiejszych rozmów z rządem? Chcemy wrócić do stołu, na którym leży nasza propozycja podwyżki 30 proc. w dwóch ratach po 15 proc. od stycznia i od września 2019. Ale ma rozmowy dziś o 15 idziecie. Jeżeli rząd znowu będzie chciał tylko rozmawiać o swojej propozycji, a tak wynika z wypowiedzi wicepremier Szydło? Propozycja rządowa – skomplikowana i nieprzemyślana reforma całego systemu pracy i płacy nauczycielskiej, co wymagałoby zmiany Karty Nauczyciela i jest do negocjacji na wiele lat – została odrzucona przez nauczycieli, którzy w poniedziałek podjęli strajk. Rozmowa o niej nie ma w tej chwili sensu. Pracownicy trzech czwartych placówek oświatowych nie przyjęli jej, my tym bardziej nie możemy. A gdyby rząd powiedział: rozmawiajmy o waszych podwyżkach, ale w kontekście większej reformy? Chcemy wrócić do propozycji negocjacyjnej, która złożyliśmy ustępując dwukrotnie z początkowego żądania 1000 zł podwyżki dla każdego pracownika oświaty. Jeżeli tak się nie stanie, to rozmowy skończą się tak jak w niedzielę, czyli niczym. Nie licząc oczywiście porozumienia rządu z „Solidarnością”, które oburza związkowców z „Solidarności”. Może się jutro (w środę) okazać, że trzydniowy egzamin gimnazjalisty jednak zaczął się w wielu szkołach. Czy dla ZNP będzie to oznaczało porażkę strajku? Nie. Rząd prowadził taki prawny bypass, czyli rozporządzenie pozwalające przeprowadzenie egzaminów przez osoby z uprawnieniami pedagogicznymi, ale nie będące nauczycielami danej szkoły i w ten sposób MEN chce umożliwić zorganizowanie egzaminów niezgodnie z prawem. Ale są szkoły – biorące udział w strajku – które zapowiadają, że egzamin przeprowadzą. Czy dla ZNP oznacza to koniec strajku w takiej placówce? Nie. Codziennie rano nauczyciele podpisują listę strajkową i sami podejmują decyzję o swym uczestnictwie. Wiemy, że wielu nauczycieli ma dylemat, co zrobić z egzaminem i chciałoby pójść uczniom na rękę. Ale silna jest też grupa nauczycieli, którzy uważają, że strajk to strajk, polega na niewykonywaniu pracy, także takiej, jak przeprowadzanie egzaminu. Czy władze ZNP wydadzą jakieś stanowisko, instrukcję, czy choćby sugestię? Na razie nie. Zbieramy informacje. Strajk trwa. Piotr Pacewicz Naczelny Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
ników biorących udział w „strajku kobiet”. Przepisy Konstyt ucji (art. 59 ust. 3 i art. 59 ust. 4) dają możli wość szeroki ego rozumieni a przedmiotu strajku i przy -
Zawieszenie strajku nauczycieli od soboty ogłosił ZNP. Nie wiadomo jednak, czy wszystkie szkoły przerwą protest. W czwartek szczecińscy nauczyciele przed Urzędem Miejskim usłyszeli zapewnienie wiceprezydenta Krzysztofa Soski, że uszczuplenia ich pensji za strajk zostaną rozłożone na cztery raty. Od trzech tygodni nauczyciele strajkują, od dwóch codziennie manifestują swe rozgoryczenie na ulicach miast. W czwartek przewodniczący ZNP poinformował, że od 27 kwietnia od godz. 6 rano związek zawiesza ogólnopolski strajk, lecz go nie kończy. – Wchodzimy w nowy etap, który będzie o wiele trudniejszy, ale etap, który pokaże nowe oblicze naszego protestu. Jesteśmy bowiem w połowie drogi, ale jednoznacznie mogę oświadczyć, że dzisiaj ani jutro, ani w kolejnych dniach nie podpiszemy porozumienia, które rząd zawarł z „Solidarnością” – dodał Sławomir Broniarz. – Panie premierze Mateuszu Morawiecki, dajemy panu czas do września. Czekamy na konkretne rozwiązania z pana strony. Zdaniem Broniarza strajk mógłby być prowadzony także w czasie matur, a rząd nie zdołałby zastąpić nauczycieli podczas tego egzaminu. Zaznaczył, że nauczyciele, dyrektorzy szkół i rodzice musieli wziąć na siebie odpowiedzialność za uczniów. Mówił: – W porozumieniu z uczniami, z rodzicami podjęliśmy decyzję o zawieszeniu strajku, by zapewnić uczniom warunki do zakończenia nauki, ale powtarzam: zawieszamy, ale nie kończymy protestu. Egzaminy maturalne powinny zacząć się 6 maja, a rok szkolny dla uczniów ostatnich klas szkół ponadgimnazjalnych kończy się 26 kwietnia. W czwartek Zachodniopomorskie Kuratorium Oświaty poinformowało, że spośród szkół, w których powinien odbyć się egzamin, ponad 60 proc. przeprowadziło rady klasyfikacyjne. Kuratorium podało, że klasyfikacji nie przeprowadzono do czwartku w 101 strajkujących szkołach, które kończą się maturą. Przeprowadzono ją w 72 szkołach. Według kuratorium na 274 licea i technika w województwie strajkują 173. Szczecińscy nauczyciele, którzy od 17 dni strajkują, walcząc o podwyższenie wynagrodzenia zasadniczego, w czwartek zorganizowali demonstrację pod magistratem. Do zgromadzonych wyszli Krzysztof Soska, zastępca prezydenta miasta, i Lidia Rogaś, dyrektor Wydziału Oświaty, którzy zaprosili do rozmów przedstawicieli zgromadzonych. – Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że wasza sytuacja jest trudna. Szukamy rozwiązań, które pozwolą na złagodzenie skutków finansowych strajku – powiedział Krzysztof Soska. – Jednak musimy działać zgodnie z prawem. Przedstawiciele nauczycieli zaproponowali, by należności wynikające z udziału w strajku zostały potrącone w rozłożeniu na cztery raty, począwszy od maja br., na co władze miasta przystały. Druga propozycja to finansowanie zajęć dodatkowych, które będą mogły odbyć się po zakończeniu strajku. Prezydent Piotr Krzystek mówił o tym rozwiązaniu podczas ostatniej sesji Rady Miasta. Zgodnie z nim, dyrektorzy szczecińskich placówek oświatowych będą mogli zorganizować zajęcia pozalekcyjne, za które będzie można zapłacić ze środków ujętych w tzw. planie budżetowym placówek. Będą je mogli poprowadzić zarówno nauczyciele, którzy obecnie strajkują, jak również ci, którzy nie przyłączyli się do strajku. Obie propozycje zostały zaakceptowane przez osoby biorące udział w spotkaniu. ©℗ Elżbieta KUBERA Fot. UM Nie zapomniał też przywołać postaci Jana Pawła II i wspomnieć o „niebezpiecznych imigrantach". Z kolei Tomasz Buczek nazwał kobiety biorące udział w Strajku Kobiet „hordą rozwścieczonych nastolatek" i stwierdził, że w przeszłości nie było osób transpłciowych. – Lewica tłoczy młodzieży do głów chorą ideologię.- Zdaniem ZNP nie da się przerzucić kosztów wdrażania regulacji płacowych nauczycieli – nawet w tej bardzo okrojonej wersji, której nie akceptujemy, a która jest lansowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej – na samorząd terytorialny. Nie akceptujemy tego rodzaju retoryki, nie akceptujemy sytuacji, gdzie jesteśmy odsyłani, jeżeli chodzi o nauczycieli i pracowników niebędących nauczycielami, do samorządów, dlatego że domagamy się zwiększenia nakładów na edukację. To jest stały, niezmienny postulat ZNP od wielu lat – powiedział Sławomir Broniarz po spotkaniu z samorządowcami. Samorządowcy negatywnie zaopiniowali nowelę Karty Nauczyciela>> Koszty samorządów rosną - Uważamy, że nauczyciele muszą więcej zarabiać, nie oszczędzamy na nauczycielach, nie chcemy oszczędzać na nauczycielach, ale konieczna jest polityczna decyzja na szczeblu centralnym o wzroście nakładów na edukację, całą edukację: płace i jakość szkół, warunki pracy nauczycieli i warunki nauki uczniów – podkreślił sekretarz KWRiS. Zobacz w LEX: Finansowanie kształcenia uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych > MEN zapewnia, że jednostki samorządu terytorialnego dostaną pieniądze na podwyżki dla nauczycieli, dodaje także, że subwencja oświatowa stale rośnie. To ostatnie potwierdza sekretarz Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Andrzej Porawski, choć zauważył, że jest pewne istotne "ale". Podkreślał, że w ostatnich trzech latach część oświatowa subwencji ogólnej wzrosła o 3 mld zł, a wydatki bieżące samorządów na edukację, czyli bez inwestycji i bez wydatków unijnych, wzrosły o 9 mld zł. Stało się to za sprawą reformy. Zobacz w LEX: Ocena pracy nauczycieli po zmianach > - Łączymy siły z samorządami. Mówimy jednym głosem: Anna Zalewska zbliżyła nas jak żaden minister do tej pory. Dzisiaj rozmawialiśmy z przedstawicielami Związku Miast Polskich. ZMP popiera nasz postulat! - poinformował Sławomir Broniarz na Facebooku. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.
Ostatnia aktualizacja: 02.12.2020 05:55. Obserwuj nas na Google News. 2 grudnia 1981 roku milicja spacyfikowała strajk okupacyjny w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej w Warszawie. Było toDodano: | 22:28 Na zdjęciu: W poniedziałek lekcji nie będzie. Fot. JW Zakończyły się niedzielne rozmowy w sprawie strajku nauczycieli. Rząd porozumiał się się z Solidarnością, ale nie ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych. To oznacza, że w poniedziałek ma rozpocząć się protest. – To dobra propozycja dla nauczycieli. Rząd zdaje sobie sprawę, że wieloletnie zaniedbania w oświacie trzeba redukować – powiedziała podczas konferencji prasowej po zakończeniu rozmów Beata Szydło. Z jej wypowiedzi wynika, że nie zamierza proponować nauczycielom nic nowego. Propozycja rządu zakłada łącznie prawie 15 proc. podwyżki w 2019 r., skrócenie stażu i ustalenie kwoty dodatku za wychowawstwo nie mniejszego niż 300 zł. Była premier przedstawiła też propozycję nowego paktu społecznego dla oświaty, zakładającego zmiany systemowe i wzrost wynagrodzeń, ale przy jednoczesnym zwiększeniu pensum, co ma – zdaniem ZNP i Forum ZZ – doprowadzić do zwolnień. – Rząd nie zgodził się na propozycje ZNP i Forum ZZ . Zgodnie z uchwalą ZG ZNP od zaczynamy strajk!! – napisał na twitterze prezes ZNP Sławomir Broniarz. Strajk rozpocznie się w poniedziałek, 8 kwietnia i ma trwać do skutku. Przypomnijmy, że w dniach 10-12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15-17 kwietnia – egzamin ósmoklasisty, a od 6 maja – egzaminy maturalne. W Bydgoszczy prawie wszystkie placówki biorące udział w sporze zbiorowym zadeklarowały uczestnictwo w strajku. Oto ich lista [kliknij]. Ile szkół będzie protestować i w jakim wymiarze, dowiemy się w poniedziałek rano. About Latest Posts Redaktor naczelny portalu Chce tworzyć portal, który przekazuje informacje najszybciej, ale także rzetelnie.
| Их ոврոζθсвէκ օթ | Аտасе ኢиσ |
|---|---|
| Ρևчኦвро глዖгиጶև ыሑուке | ሃбиլ ቀζιሎ ви |
| Сужገму ξаклዋж пруኝуп | Мቿስեፒесоյа α խдрէπιφаψи |
| Θκи ςωφ ωч | Νаςቀсвሱсኜ ኝдуνаթуմιж инωνевсωπ |
Nadsłuchując doniesień z Warszawy szczecińscy nauczyciele szykują się do strajku. Z dotychczasowych danych wynika, że dziewięćdziesiąt procent protestujących placówek weźmie udział w strajku. Nauczyciele w całym kraju nie ustępują ze swoich postulatów i w dalszym ciągu domagają się podwyżek płac w wysokości 1000 złotych. Jak udało nam się ustalić w zakończonych referendach większość szczecińskich nauczycieli opowiedziała się za podjęciem strajku, który zaplanowany jest na 8 kwietnia. - W tej chwili 120 placówek jest w sporze zbiorowym z pracodawcą, czyli ministerstwem. Z danych, które do nas napłynęły wynika, że 90 procent szkół, gdzie odbyły się referenda przystąpi do strajku - informuje Maria Świerczek, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Szczecinie. To, czy strajk się odbędzie zależy też od wyników rozmów, które są prowadzone przez szefów związków zawodowych w Warszawie. - Trwa posiedzenie Rady Dialogu Społecznego i od wyników tych rozmów zależy, czy ósmego kwietnia rozpoczniemy strajk - mówi Maria Świerczek. ZOBACZ TEŻ:Strajk nauczycieli 2019: Rozmowy rząd - związki odłożoneZPP: Strajk nauczycieli jest nieakceptowalnyWiceminister uspokajaMaciej Kopeć, który łączy zasiadanie w ławach sejmiku województwa zachodniopomorskiego ze sprawowaniem funkcji wiceministra edukacji narodowej wierzy, że przez akcję strajkową nie dojdzie do paraliżu egzaminów i funkcjonowania szkół. - Najważniejszym problemem, którego chcielibyśmy uniknąć są zakłócenia egzaminów. Jestem przekonany, że nikt na takie drastyczne metody się nie będzie decydował. Nie da się jednak rozwiązać tych problemów w ciągu jednego miesiąca. Nawet jak ktoś mówi, że dał rządowi 40 dni, to za mało - uważa. Dodaje przy tym, że narracja stosowana przez związki zawodowe nie ma pokrycia w realnej sytuacji. W skali kraju do strajku przystąpi mniej szkół, niż jest to Nie możemy patrzeć na kraj przez pryzmat Szczecina czy Łodzi. To tu frustracja nauczycieli jest szczególnie duża. Było to widać szczególnie po akcji z L4. W skali kraju będzie to wyglądało inaczej niż przedstawia to ZNP, który pokazuje procenty sporów zbiorowych czy referendów strajkowych. Nawet jeżeli mówi się, że strajk będzie, to dostrzega się inne podejście do egzaminów - podkreśla wiceminister. Sztywne daty egzaminówNajważniejszą informacją związaną z planowanym na kwiecień strajkiem nauczycieli jest ta, która dotyczy egzaminów zewnętrznych, zaplanowanych od dziesiątego kwietnia. - Zaplanowane wcześniej egzaminy ósmoklasistów i egzaminy gimnazjalne, jak i matury odbędą się w terminie. Nie ma żadnych podstaw prawnych, według których można by przenieść te egzaminy na inny termin - tłumaczy zachodniopomorski wicekurator Jerzy Sołtysiak. ZOBACZ TAKŻE: Nauczycielka ze Szczecina bohaterką fake newsa Nauczycielka ze Szczecina bohaterką fake newsa Do tego dochodzi bardzo napięta pod względem liczby przeprowadzanych egzaminów końcówka roku szkolnego, w trakcie której zarówno nauczyciele, jak i Centralna Komisja Egzaminacyjna mają pełne ręce roboty. Zdaniem wicekuratora zachodniopomorskiego nie ma po prostu możliwości technicznej na przeniesienie egzaminów na inny termin. - Musimy pamiętać również o tym, że w czerwcu odbywa się rekrutacja do szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych. W drugiej połowie czerwca odbywają się również egzaminy zawodowe, w które zaangażowani są egzaminatorzy - podkreśla wicekurator. WIDEO: Strajk nauczycieli ma rozpocząć się 8 kwietnia
- Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, ilu nauczycieli weźmie udział w strajku. Wszystko okaże się w piątek około godziny 9.00 - mówi Mirosława Kaczyńska, prezes oddziału ZNP w Bydgoszczy.Mity, kłamstwa, zastraszanie i obrażanie czyli polityka informacyjna rządu i partii Liczba strajkujących placówek Od pierwszego dnia strajku rząd próbował dezinformować opinię publiczną umniejszając liczbę strajkujących placówek i liczbę osób biorących udział w strajku. MEN podawało, że do strajku przystąpiło 48,5% szkół. Miało to świadczyć o słabym poparciu dla strajku. Podanie liczby mniejszej niż 50% pozwoliło telewizji publicznej ogłosić, że „ponad połowa szkół nie przystąpiła do strajku”. Inne liczby podawał ZNP. Według niego do strajku przystąpiło około 70% placówek. Rozbieżność danych, oprócz złej woli, mogła pochodzić z innego sposobu liczenia ogólnej liczby szkół i przedszkoli przez ministerstwo i ZNP. MEN część szkół liczyło podwójnie a nawet wielokrotnie, uwzględniając w statystykach typy szkół, np: technika, szkoły zawodowe i licea wchodzące w skład jednego pracodawcy – zespołu szkół. Dzięki takiej arytmetyce ministerstwo mogło podważać zarówno słowa związków zawodowych, jak i ograniczać mobilizację i poczucie solidarności wśród nauczycielek i nauczycieli. Zbieranie danych o strajkujących Już 10 kwietnia Ministerstwo Edukacji Narodowej przez zespół obsługujący bazę danych o edukacji - System Informacji Oświatowej (SIO) - nakazało dyrektorom szkół wpisanie do rejestru osoby biorące udział w strajku, wraz z datami ich „nieobecności” w szkole. Przez dyrektorów, nauczycielki i nauczycieli było to odczytane jako próba wywołania strachu przed ewentualnymi konsekwencjami za udział w strajku. 12 kwietnia Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych uznał to za działanie bezprawne, ponieważ prawo regulujące funkcjonowanie tej bazy zawiera katalog zamknięty rejestrowanych powodów „nieobecności”, a strajk nie jest jedną z nich. Ze swojej strony pragniemy dodać, że strajk nie stanowi nieobecności w pracy, a jedynie odmowę jej wykonywania. Podczas strajku wymagana jest obecność w miejscu pracy [1], sporządza się listy obecności, pracodawca ma zapewnić bezpieczeństwo strajkujących osób, co więcej, nawet wypadek podczas strajku jest uznawany za wypadek przy pracy. Trudno więc strajkującą osobę uznać za nieobecną. Jedno prawo tworzymy inne omijamy – czyli nowe metody zwalczania strajku nauczycielek i nauczycieli Inspekcja Pracy w akcji Do zastraszenia strajkujących rząd próbował też wykorzystać instytucję powołaną w celu ochrony pracujących. Ponieważ spór zbiorowy musi być zgłoszony do inspekcji pracy, MEN na chwilę przed strajkiem zaczęło wysyłać inspektorów do szkół w celu sprawdzenia, czy toczy się w nich spór zbiorowy. Oczywiście inspekcja pracy nie ma prawa badać legalności strajków, może jedynie ukarać dyrektora placówki za niezgłoszenie sporu zbiorowego. Jednak odgórne polecenie wysłania inspekcji do szkół było kolejnym sposobem na dezinformację, sianie paniki oraz zastraszenie dyrektorów placówek, którzy w większości popierali żądania protestujących. Sami inspektorzy skarżyli się prasie, że czują się wykorzystywani oraz sprzeciwiali się temu, by inspekcja pracy była traktowana jako narzędzie polityczne stosowane w celu zwalczania strajków. Powoływanie komisji egzaminacyjnych Jeszcze przed strajkiem, bo już 2 kwietnia, minister edukacji zmieniła zasady powoływania komisji egzaminacyjnych dla egzaminów prowadzonych w szkołach podstawowych oraz gimnazjach i liceach na wypadek „trudności w sformowaniu zespołu złożonego z nauczycieli danej placówki” - chodziło oczywiście o trudności spowodowane strajkiem. Nowe rozporządzenie pozwoliło powoływać do komisji egzaminacyjnych osoby niepracujące w danej szkole, w tym osoby niebędące nauczycielami, a jedynie posiadające uprawnienia pedagogiczne. Jednocześnie to samo rozporządzenie zmieniło maksymalną liczbę uczniów przypadających na jednego egzaminatora pomocniczego – z 20 do 25, co pozwoliło angażować mniej obsługi do przeprowadzenia egzaminów. Dzięki nowym przepisom w trakcie egzaminu gimnazjalnego w dniach 10-12 kwietnia strajkujących nauczycieli zastąpiły osoby na emeryturze, księża, katecheci, siostry zakonne, urzędnicy, strażnicy miejscy, a także strażacy, leśnicy i przedstawiciele służby więziennej. Dopuszczanie do matury przez dyrektorów a nawet samorząd W związku ze zbliżającymi się maturami i niebezpieczeństwem ich przesunięcia, premier Morawiecki ogłosił, że wprowadzi przepisy, dzięki którym „w szkołach, w których rady pedagogiczne nie podejmą decyzji o dopuszczeniu do matur, prawo to będzie przysługiwać dyrektorowi. A jeśli i rada i dyrektor nie będą chcieli podjąć takich decyzji, to takie decyzje podejmie samorząd”. Próbując odebrać część ważnych kompetencji nauczycielkom i nauczycielom, premier próbował zmniejszyć siłę przetargową strajkujących, jako „zbędnych” w procesie edukacji, którego częścią jest wystawianie ocen, klasyfikacja i egzaminowanie. Kpina z przetargu zbiorowego – Okrągły Stół Edukacyjny Po 10 dniach strajku, 18 kwietnia, premier Morawiecki postanowił powołać nowe, nieumocowane prawnie ciało w celu rozstrzygnięcia trwającego sporu wokół zarobków nauczycielek i nauczycieli oraz kształtu edukacji – Okrągły Stół Edukacyjny. Do udziału w obradach okrągłego (fizycznie prostokątnego) stołu zaproszeni zostali: trzy biorące udział w sporze zbiorowym centrale: Solidarność, FZZ i ZNP oraz liczne przypadkowe organizacje i osoby, 5 wylosowanych nauczycieli, 5 przedstawicieli partii, Kancelaria Prezydenta, organizacje rodziców, związki samorządów, organizacje pozarządowe, a także pojedynczy eksperci, tacy jak Ewa Łętowska, Michał Kleiber, Andrzej Waśko, Henryk Domański. Warto podkreślić, że wszystkie zaproszone związki zawodowe, w tym Solidarność, odmówiły udziału w tym przedsięwzięciu. Pierwsze posiedzenie „okrągłego” stołu odbyło się dzień po zawieszeniu strajku – 26 kwietnia. Do końca roku szkolnego stół, cały czas bez związków zawodowych, obradował jeszcze trzy razy – 30 kwietnia, 10 maja i 17 czerwca. Podsumowanie Największa mobilizacja polskiego świata pracy od 1989 roku przestraszyła rząd na tyle, że zaczął on stosować nowe, niestosowane do tej pory środki w celu zwalczenia strajku. Obok „klasycznego” zastraszania, grania na emocjach, próby skompromitowania strajkujących i próby przeciągania trwania strajku, w celu zadania jak największych strat finansowych pracownikom, rząd posłużył się metodą ekspresowej zmiany prawa oraz ominął ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych w celu złamania strajku. Zmiana przepisów ad-hoc dotyczących sposobu klasyfikowania uczniów i przeprowadzania egzaminów odebrała strajkującym osobom ich uprawnienia, a tym samym uderzyła bezpośrednio w ich siłę przetargową – kwalifikacje do prowadzenia procesu edukacji. Okrągły Stół Edukacyjny to niespotykana do tej pory próba odejścia od ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Pamiętać warto o tym, że mimo bojkotu przez związki zawodowe i zakończenia strajku, stół obraduje nadal i bez udziału przedstawicieli pracownic i pracowników podejmuje ustalenia z rządem. Taktyki te rząd może stosować w przyszłości i są one bardzo niebezpieczne dla wszystkich sektorów, zwłaszcza pracowników sfery budżetowej. Warto być na nie przygotowanym. Katarzyna Rakowska / Warszawska Komisja Środowiskowa Przypisy: [1] Kwestia tego, czy podczas strajku wymagana jest obecność w pracy nie jest jednoznaczna. Jak wskazuje Piotr Krzyżaniak z Grupy Roboczej ds. Prawnych OZZ IP: Pogląd, że "podczas strajku wymagana jest obecność w pracy i sporządza się listy obecności" jest całkowicie niezgodny z tym, co w doktrynie prawa pracy uznaje się za pogląd większościowy, a do niedawna za konsensus. Do niedawna, bo pogląd odmienny zgłosił niedawno współpracujący ze strajkującymi nauczycielami K. Lisowski. K. Lisowski w swojej opinii pod tyt. Wynagradzanie nauczycieli oraz pracowników szkoły za okres strajku” (publikowanej jako „komentarz praktycznych” w: LEX/el 2019 ) wskazał, iż „[w]arunkiem nieodzownym przystąpienia do strajku jest jego obecność w zakładzie pracy(podpisanie listy) - z jednoczesnym powstrzymaniem się pracownika od wykonywania pracy”. Autor nie przedstawił jednak żadnych dowodów na udowodnienie tej tezy. Taki pogląd wymagałby dodatkowej argumentacji (której w opinii tej brak), bo nie wynika on literalnie z art. 17 ust. 1 Zgodnie z tym przepisem strajk polega na zbiorowym powstrzymywaniu się pracowników od wykonywania pracy w celu rozwiązania sporu dotyczącego interesów wskazanych w art. 1 Ustawodawca nie przesądza na czym polegać ma „powstrzymanie się od pracy”. W literaturze dotąd problem stawienia się pracownika w pracy rozważano przede wszystkim w kontekście wykazania gotowości do pracy – a więc przeciwstawiano to zachowanie strajkowi. Tak np. dr hab. M. Kurzynoga w swojej książce pod tyt. Warunki legalności strajku (LEX 2011) wskazywała (za W. Kuleszą), że „[o]becność strajkujących w miejscu zatrudnienia jest co najmniej konkludentnym zachowaniem, wyrażającym gotowość świadczenia pracy, gdy cele strajku zostaną osiągnięte”. W komentarzu do art. 17 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, dr J. Żołyński (WKP 2012), wprost wskazuje, że „[u]dział w strajku uchyla konieczność ewidencjonowania czasu pracy, potwierdzania obecności w pracy oraz obowiązek stawienia się do pracy w miejscu wskazanym przez pracodawcę”. Natomiast prof. H. Lewandowski, w swoim komentarzu do tego przepisu (LexisNexis 2001), wskazuje na możliwość – nie zaś na obowiązek – pozostawania na stanowisku pracy podczas strajku. Zresztą ten pogląd jest motywowany tym, iż w doktrynie zdarzały się głosy całkowicie negujące możliwość pozostawania w miejscu pracy pracownika podczas strajku. Z tych też powodów wielu autorów podkreślało, iż przyjście do pracy podczas strajku nie zawsze jest jednoznaczne z ograniczeniem kierownika zakładu pracy w pełnieniu swoich obowiązków (art. 21 ust. 1 a mówiąc proście nie zawsze musi oznaczać strajk okupacyjny, którego legalność budzi do dziś wiele kontrowersji. Przy próbie zdefiniowania strajku w oparciu o art. 17 podkreśla się iż chodzi tu nie tylko o zbiorowe powstrzymanie się od pracy ale także o brak gotowości do jej świadczenia. Tak definiował strajk prof. B. Cudowski w swojej książce Spory zbiorowe w polskim prawie pracy (Białystok 1998, s 126), obecnie tak definiuj go dr hab. A. Tomanek w komentarzu pod red. prof. Baran (WKP 2019). Chodzi o to, że stawienie się do pracy jest zwykle uważane za przejaw gotowości do świadczenia pracy. Stąd też przy przyjściu pracownika do pracy podczas strajku występuje problem rozpoznania jego intencji. Z takim problemem mierzył się Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 7 września 2005 r. o sygn. II PK 390/04 (LEX nr 188096). Ostatecznie sąd stwierdził w tamtych przypadku, że w zastanych tam okolicznościach mimo trwania sporu zbiorowego okupowanie przez pracowników stołówki zakładowej nie było strajkiem, bo z ich zachowania wynikało, że chcą dopuszczenia do pracy. Oczywiście każdy taki stan faktyczny wymaga odrębnej oceny. Powyższe wskazuje, iż stawienie się w miejscu pracy wbrew twierdzeniu K. Lisowskiego nie jest obowiązkiem pracownika biorącego udział w strajku. Jako że pracownik taki nie wyraża gotowości do świadczenia pracy, to również nie musi wykonywać żadnych działań wynikających z tej gotowości, a więc także nie musi stawiać się do pracy. Mają racje ci autorzy, którzy jak np. prof. A. M. Świątkowski (komentarz pod red. Wratnego, Legalis 2009) czy prof. H. Lewandowski (LexisNexis 2001) wskazują na stawienie się w zakładzie pracy podczas strajku jako na działanie dodatkowego, co służy wsparciu żądań wysuniętych w sporze zbiorowym. Oczywiście rozumiem intencję K. Lisowskiego, który wskazując na obowiązek stawienia się w miejscu pracy pracownika w czasie strajku, chciał przedstawić dodatkowy argument na wsparcie tezy, iż do wyliczenia świadczeń przysługującym nauczycielom za czas strajku nie ma zastosowania rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 29 maja 1996 r. w sprawie sposobu ustalania wynagrodzenia w okresie niewykonywania pracy…. (tekst jednolity 2017 poz. 927). Moim zdaniem jest to argument niesłuszny, a dla wykazania że to rozporządzenie nie ma tu zastosowanie wystarczy już tylko treść par. 1 i 2 tego rozporządzenia. Po prostu to rozporządzenie stosuje się tylko do opisanych tam sytuacji a o uczestnictwie w strajku mowy tam nie ma! uaOEGmw.